Pachnie dymem Palo Santo, w kawiarce parzy się kawa, pośród roślin stoi długi drewniany stół. Popijamy wodę ze świeżą miętą, smakujemy warzywne i owocowe pasty. Wszystkie pyszne, ale najszybciej znika ta z truskawek, czarnej gorczycy i skórki otartej z limonki. Żałujemy, że z grzeczności podziękowaliśmy za brunch.
Spotkania przy brunchu, które organizuje Magda to odbywające się co niedzielę ucztowanie w kameralnym gronie przyjaciół i znajomych — rozmowy przy stole, suto zastawionym zakąskami w duchu kuchni wegetariańskiej i wegańskiej, serwowanymi z przesłaniem: jestem tu dla was, troszczę się o was.
Jak przyznaje — w jej rodzinnym domu najważniejszy był stół. Spotkania przy wytworach maminej sztuki kulinarnej były istotą rodzinnych rytuałów, a wspólne posiłki celebrą. Przy stole się gadało i śmiało, czuło się dopieszczonym i otoczonym opieką. Już jako dziecko uwielbiała zapraszać gości, organizować rodzinne spędy i przyjęcia, uczestniczyć w przygotowywaniu potraw. Z czasem sama zaczęła eksperymentować ze smakami, pozwalać sobie na improwizację. To wszystko sprawiło, że raz połknięty bakcyl wzrósł w siłę i pozwolił zdobywać nowe terytoria.
Formuła jest prosta: Magda organizuje zrzutkę, za zebrane pieniądze robi zakupy spożywcze, a potem gotuje. Gospodyni pilnuje, aby dania były najwyżej jakości, godne wspaniałych gości, i aby się nie powtarzały. W ostatnią niedzielę na talerzach królowały smalec z porów i gruszek, grejpfruty z awokado, cebulą i makiem, mus z jabłek na cydrze z palonym masłem. Wyjątkiem są pasty — to konik Magdy i baza do pieczywa oraz wielu podstawowych potraw, które serwuje.
Przy jednym stole, oprócz ciszy na jedzenie, jest miejsce na humor i długie rozmowy. Jest fetowanie gości i radość, że można dogodzić ich podniebieniom; zaprosić do swojego świata i spróbować opowiedzieć jedzeniem własny kawałeczek Ziemi.
Gdy mówi — stół, myśli — wspólnota, gościnność, karmienie jako wyraz miłości, nośnik wspomnień, które dają siłę. Dlatego w przyszłości planuje, aby ze swoim projektem #sytobrunch; z misją tworzenia wspólnego stołu ruszyć w miasto — gotować dla ludzi, raz tu, raz tam, organizować spotkania przy brunchu w nietypowych miejscach w Szczecinie, zaskakiwać przestrzenią. Zapewnia przy tym, że nie zrezygnuje z obdarowywania ciepłem domu, od którego przecież wszystko się zaczęło.
Zdjęcia: Michał Szałkiewicz